czwartek, 10 lutego 2011

Przez palce


 Uciekają minuty, godziny, tygodnie, jedne cenniejsze od drugich. Po stole, na dnie torebki, w zakamarkach zimowej kurtki plączą się małe karteluszki z notatkami, które przywołują uśmiech na twarzy, znalezione przypadkiem podczas śniadania, lub w drodze z pracy. Wszystko co miało być skrupulatnie zapisane  na blogu drzemie sobie w naszych głowach i sercach ale jedna bardzo ważna notka musi się tu pojawić. Jesteśmy to winni naszemu dziecku :) Tym czasem, z pozbieranych karteluszek:

Tosia: Mamo! Nigdzie nie mogę znaleźć mojego stegozaura. Wiesz gdzie on jest??
- Sprawdź w kieszeni. - Odpowiadam i oczywiście tam się znajduje zabawka. Tosia:
- Mamo! Ty wszystko wiesz! Jestes genialna! - Przez chwilę mam ochotę pławić się w swej omnipotencji ale w końcu mówię:
- Nie, no, coś Ty. Nie wiem wszystkiego. - Na to Tosia:
- Ale zawsze możesz zapytać tatę!

Tosia pyta tatę:
- Tato, ile cyfr ma tysiąc?
- Cztery.
- A milion?
- Siedem.
- Tato! Ty naprawdę znasz się na cyfrach!

Tosia biegnie po korytarzu tyłem. Mama woła: Nie biegnij tyłem! Możesz upaść.
Tosia na to: - Spokojnie mamo! Bez paniki!

Tosia jest chora i nie idzie do przedszkola. Przy śniadaniu pyta:
- Będę mogła się pobawić przed wyjściem do przedszkola, czy bardzo się spieszymy?
- Dziś nie idziesz do przedszkola. Masz wolne. - Odpowiadam.
- To dobrze. Mogę spokojnie delektować się każdym kęsem.
A żeby było śmieszniej, na śniadanie była sucha bułka :)

Tosia wchodzi rano do salonu, gdzie znajduje porzucone papierki po cukierkach.
- O! A kto tu w nocy zajadał słodycze??
- Ja... - Odpowiada, rumieniąc się, przyłapana mama.
- Mamo! Nie żartuj! Nie jesteś dzieckiem! 

3 komentarze:

Anik pisze...

hahaha! Wygadana ta wasza Tosia ;) Uwielbiam takie teksty :))

Delie pisze...

:)) Pierwszy dialog mój ulubiony!

Asia, Piotrek, Antosia i Marysia pisze...

Nie wiemy po kim to ma ;-)