niedziela, 27 marca 2011

Pierwszy wiosenny weekend, tradycyjnie w Woking

  To nie był nasz pierwszy wiosenny spacer w tym roku ale pierwsza impreza plenerowa, pierwsze ognisko i pierwsze wino wypite pod gwiazdami. Sezon rozpoczęty!



sobota, 26 marca 2011

Sezon rowerowy rozpoczęty






Obiecaliśmy Jej prawdziwy rower na urodziny ale skoro wiosna zaczęła się już, to po co czekać kolejne miesiące? Pierwsze osobiste cztery kółka Tosi trafiły do nas parę tygodni temu i stały się od razu honorowym członkiem rodziny. Tosia ma w zwyczaju personifikować swoich ulubieńców, a że Jej ulubieńcami są często pojazdy, tak rower dostaje buziaki, lody i inne smakołyki, okłady i plastry (gdy źle się czuje) i zawsze może liczyć na ciepłe słowo swojej właścicielki.
Teraz droga do przedszkola zajmuje nam minutę, ż czego 30 sekund to manewry mamy, żeby wyprowadzić rower z windy :) A potem to już z górki, z uśmiechem na twarzy i wiatrem dookoła kasku :) I ta duma wymalowana na małej buzi, gdy przypinamy rower do bramy pod przedszkolem - bezcenne :)

poniedziałek, 14 marca 2011

Akcja "Poszukiwanie Wiosny"

- Mamo! Kiedy wyruszymy na akcję?
- Jaką akcję?
- Na akcję "Poszukiwanie Wiosny"!

Akcja "Poszukiwanie Wiosny" odwleka się od połowy lutego, kiedy to zobaczyłyśmy, w drodze do przedszkola, pierwsze przebiśniegi. Od tamtej pory albo brak pogody albo brak czasu uniemożliwiał nam przyskrzynienie wytęsknionej pory roku. Gdy w końcu przytrafił sie nam wolny piątek, Tosia wskoczyła na hulajnogę i ruszyłyśmy do parku. Jak zwykle po jesienno-zimowej przerwie w aktywnym hasaniu po parkach i placach zabaw, ze zdwojoną siłą dociera do nas upływ czasu i dynamiczny rozwój naszego dziecka. To, co jeszcze jesienią było trudne czy wręcz niemożliwe, na marcowym spacerze okazuje się być bułką z masłem. I tak, samodzielnie, bez pomocy mamy, Antosia wspięła się na najwyższą górę w parku, rozpoznając po drodze różne gatunki ptaków.  Na drwenianej ścieżce zdrowia dokonała akrobacji i wariacji, jakby na przekór grawitacji :) Przemierzyła całą drogę na hulajnodze lub dzielnie maszerując, ani razu nie narzekając na zmęczone nóżki i nie domagając się "na rączki". A jeszcze wczoraj wydawało się nam, że do osiemnastki będziemy ją nosić, ewentualnie wozić w wózku...
Niebo jest szare. Z pomiędzy chmur z rzadka, nieśmiało wyglądają promienie słońca. Wystawiamy do nich twarze, chłonąc wiosenne światło. A konkurencję mamy dużą. Wszystko co żywe, zielone, dopiero wylazłe z ziemi, każdy owad, ptak, pies na smyczy i jego właściciel, przemierzają park w chaotycznych podskokach, podąrzając za każdą wytęsknioną i długooczekiwaną plamą słońca. Wiatr, który jeszcze tydzień temu lodowato smagał twarz, dziś ciepło dmucha i dodaje skrzydeł. Hulajnoga sama wjeżdża pod górę. Roześmiana Tosia mknie przez parkową aleję, a ja próbuję ją dogonić i czuję, że od tej pory to będzie co raz trudniejsze, co raz bardziej będziemy zostawać w tyle ... Witaj, Wiosno!









sobota, 5 marca 2011

Zabawki dziewczęce, zabawki chłopięce

Tytuł notki jest przewrotny bo nie uznajemy takich podziałów. Nie ma czegoś takiego jak zabawka zarezerwowana dla chłopców i zabawka zarezerwowana dla dziewczynek. Za dużo widzieliśmy na placach zabaw małych chłopców, którzy z entuzjazmem porywali wózki dla lalek swoich koleżanek, gdy ich rodzice w popłochu wyrywali im ukochany obiekt pożądania, cedząc przez zęby: to dla dziewczynek jest! Za dużo razy słyszałam, jak z zakłopotaniem rodzice wyznawali, że ich synek bawi się zabawkowymi garnkami i zestawem do czesania kucyków. Moje dorosłe koleżanki opowiadają mi jak w każde Boże Narodzenie z zazdrością zerkały na zestaw Lego brata, podczas gdy one dostawały kolejną Barbie ... Nowa niania słucha z zaciekawieniem opowieści Tosi o podróży w kosmos, rakietą z opakowania po płatkach śniadaniowych. - Widzę, że masz takie chłopięce zainteresowania. - Komentuje niania. Tosi oczy robią się okrągłe, milknie i analizuje. Wkraczamy do akcji tłumacząc niani naszą filozofię "bezpłciowych zabawek" i wolności wyboru dziecka. Niania przyznaje nam rację ale kilka dni później, gdy podczas zakupów znajdujemy się w dziale z zabawkami, Tosia mówi: - Tu są zabawki chłopięce, może pojedziemy do takich dziewczęcych? - A jakie to są dziewczęce? - Odpowiadam pytająco. - No, takie dla dziewczyn, laki i wróżki na przykład. - Ja myślę, że nie ma takiego czegoś jak zabawki chłopięce i dziewczęce. Jedni chłopcy lubią się bawić w gotowanie, jak Twój kolega Eddie, inni wolą budować. Są dziewczynki, które lubią pojazdy, inne wolą zwierzątka albo lalki. Każdy powinien wybierać to, co naprawdę lubi bo jak ktoś mówi, że są zabawki tylko dla chłopców i tylko dla dziewczyn, to znaczy, że nie zna się ani na zabawkach, ani na dzieciach...  - Karcę się w myślach za prawienie kazań i przydługie moralizatorstwo. W międzyczasie znajdujemy się w różowej alejce pełnej lalek, wróżek i miniaturowych akcesoriów fryzjerskich. - Mamo, to może pojedziemy jeszcze raz do tej poprzedniej półki? - Zagaja Tosia. Wracamy do działu Spidermen'ów, ciężarówek i Lego Technic. Tosia wyławia z półki z resorakami małego, granatowego Forda Galaxy. - Jaki piękny! - Wykrzykuje z zachwytem. - Możemy go kupić jak chcesz. - proponuję i  miniaturowy Ford Galaxy ląduje w koszyku. Szczęśliwa Tosia rzuca mi się na szyję. - Dziękuję, mamo! Marzyłam o takim!
Czy nie byłoby prościej, gdybyśmy po prostu obserwowali nasze dzieci i pozwolili im wybierać?