piątek, 17 kwietnia 2009

Pierwszy

Nadeszła wiekopomna chwila. Tosia zjadła swojego pierwszego cukierka. Do tej pory nie wykazywała najmniejszego zainteresowania słodyczami, a wręcz Ptasie Mleczo wzbudzało w niej odrazę swoją konsystencją. Jej niechęć do czekolady budziła naturalne obawy. Czy to możliwe, żeby z dwojga pochłaniaczy czekolady zrodził się czekoladowy abstynent?? W sumie, skoro z dwojga megaśpiochów zrodził się antytalent do zasypiania, to już nic więcej nie powinno nas dziwić. Nastał jednak kres naszych obaw, a to za sprawą księdza Zygmunta. Nie, nie, proszę się nie obawiać, nie odczynialiśmy nad dzieckiem egzorcyzmów, żeby polubiło słodycze. Po prostu w Wielką Sobotę ulubiony ksiądz proboszcz uraczył Tosię cukierkiem. Magia tej chwili polegała na tym, że cukierki były we wszystkich kolorach tęczy, a był ich cały kosz, ulubione niebieskie też. Jeszcze parę miesięcy temu Tosia myślała, że cukierki są do zabawy ale tym razem odkryła, że małe błyszczące kolorowe klejnociki mają jeszcze słodkie wnętrze. Z namaszczeniem godnym świętego miejsca nasze dziecko spałaszowało swojego pierwszego cukierka czekoladowego. Ucztę zakończyło słowami: jeszcze jednego ksiądz da Tosieńce!
Dał, a jakże. Nie ma wyjścia gdyż od pamiętnej Wielkiej Soboty Tosia przekraczając progi polskiego kościoła w Bristolu woła: "A teraz ksiądz da Tosi cukierka. Mamie i tacie opłatek, a dla Tosi cukierka."

W temacie słodyczy nastąpił ogólny przełom. Nasze dziewczątko nie przepuści już żadnej okazji do skosztowania „smakołyków”. Kamień z serca. Wszystko z nią w porządku :)


Ten pierwszy, zajadany z namaszczeniem


Połykany z uwielbieniem


I z nadzieją na więcej


W końcu to rodzinna pasja


niedziela, 12 kwietnia 2009

Wielkanoc

Mamy nadzieję, że tak jak my spędziliście wspaniałe Święta w doskonałym towarzystwie i w przemiłej atmosferze. Pogoda nam wyjątkowo dopisała i liczymy na to, że ten sielski nastrój będzie nam towarzyszył jak najdłużej.



Wesołych Świąt!!!