niedziela, 29 listopada 2009

Końcówka listopada, jak co roku, w Woking



To już piąty raz. Tym razem Jubilat zapewnił swym gościom rozrywkę najwyższych lotów w postaci Pana Lizaka. Absolutnie genialny Pan Lizak wymęczył i oczarował nieletnich, owinął ich sobie wokół palca!





Kiedy chciał, żeby nieletni byli cicho - nieletni milczeli.


 Kiedy chciał, żeby nielatów rozrywał szał zabawy - nieletni szaleli.



 



Mało tego! Pan Lizak dopilnował, żeby oprócz tony ciastek nieletni zjedli też marchewkę, pochwalił wypieki Pani Domu, wiedział komu wytrzeć nos, komu na otarcie łez należy się dodatkowy lizak i sprawił, że Max tego dnia poczuł się jak Król Piratów.


 I nawet najbardziej sceptyczni dorośli docenili kunszt Pana Lizaka i dali się porwać w świat czarów i harców.


A ponadto...

...odbył się zlot nieautoryzowanego Fanklubu Świnki Peppy w składzie: Pani Prezes Tosia, Pani Prezes Kayah i gość specjalny Świnka Peppa.





Członkowie Fanklubu oddawali się rytualnemu wprowadzaniu w trans setnym odcinkiem Świnki Peppy, tym czasem Pirat Max oddawał się temu, co piraci lubią najbardziej: dokazywał.


piątek, 27 listopada 2009

Kreatorka

Czy słyszeliście o najmłodszej dyktatorce mody? Lada dzień zostanie zdetronizowana! Nadchodzi
Antonina K. i jej nowatorski, jakże szałowy pomysł na zastosowanie układanki podłogowej.

Elementy, w zależności od koloru mogą stanowić strój strażacki, przebranie za pociąg, za marchewkę, za rakietę, za psa lub po prostu urozmaicą codzienny strój jako efektowne korale. I biada rodzicom jeśli się nie zbiorą z domu, zanim dekoracja zostanie przywdziana. Ciężko się zakłada czapkę dziecku z kawałkiem układanki na głowie...


czwartek, 26 listopada 2009

Tupot Małych Stóp

Nigdy nie sądziłam, że to taki piękny dźwięk. Tym czasem, gdy przebudzę się w środku nocy słysząc dudnienie małych stópek, pędzących z prędkością światła do sypialni rodziców, ogarnia mnie wspaniały nastrój i radość, że nigdzie nie muszę wstawać. Wystarczy się tylko trochę posunąć :-)


wtorek, 17 listopada 2009

Co powie Tosia V

Daję Tosi mleko ze słowami: Proszę Motylku. Tosia na to:
"Mamo, nie jestem motylem. Nie widzisz, że piję mleko, a nie nektar z kwiatów!
Jestem kotem. Miauuuu!"



Tosia maluje obrazek.
- Co malujesz córeczko?
- Zająca. Oko, oko, ucho, ucho, nos, jeeeedna łapa, druuuuga łapa...
Przygląda się chwilę swojemu obrazkowi i stwierdza:
- Nie wygląda to na zająca! Mamo! Namalowałam samolot!

Tosia przykłada zabawkową butelkę do karmienia lalek z boku zabawkowego autobusu.
- Autobusie, to ci się tylko tak wydaje, że to jest mleko, to jest naprawdę benzynka!

- Mamo, a co ja zapomniałam?
- Nie wiem, co zapomniałaś.
- Co?
- Ja nie wiem, a ty wiesz?
- Ja wiem.
- To co zapomniałaś?
- Co zapomniałam? Ty powiedz, mamo.




- Najbardziej na świecie kocham mojego tatę.
Po chwili dodaje głosem pełnym współczucia: - Mamo, jak Ty pojedziesz do pracy
to też będę Ciebie tak kochała...

Rozmowa przy śniadaniu:
- Jedz córeczko.
- Mamo, nie jestem dziewczyną.
- Nie? A kim jesteś?
- Jestem pociągiem przebranym za odkurzacz...


czwartek, 12 listopada 2009

Z cyklu: Metamorfozy


Przed


W trakcie


Po


Zamieszkały


Udział wzięli:
Pudło po foteliku samochodowym
Tata - konstruktor
Mama - dekorator
Tosia - juror - lokator

poniedziałek, 9 listopada 2009

Raz, dwa, trzy szukam!

Zabawa w chowanego mogłaby się wydawać oklepana i nudna ale na pewno nie wtedy, gdy bawimy się z Tosią. Wygląda to mniej więcej tak:
 - Mamooo! Bawimy się w chowanegoooo! Ja będę liczyć a Ty mi się schowasz do szafy!
Tosia zakrywa oczy wachlarzem z szeroko rozpostartych paluszków (tak, żeby widziała, że na pewno idę do szafy) i zaczyna liczyć. Do dziesięciu. Po czym wpada z impetem do mojej kryjówki, zaśmiewając się do rozpuku, jeśli rzeczywiście mnie tam znajdzie. Jeśli podstępnie mama wybrała inną kryjówkę, Tosia nieco oszołomiona zaskoczeniem, że jednak nie ma mnie tam, gdzie być powinnam zaczyna przetrząsać okolicę np. udeptuje leżącą płasko kołdrę (bo kiedyś tam weszłam, to może i tym razem uda się tam znaleźć mamę). Poszukiwaniom towarzyszy nawoływanie: "Mamooo! Wyłaź, gdzie jesteś???" Artykułowane tonem pełnym pobłażliwości dla mamy, która pomieszała zasady gry. Znalezienie rodzica zawsze kończy się atakiem gromkiego śmiechu, rytualnym tańcem radości i serią skoków na łóżku.

Runda kolejna: "Mamo, teraz ja ci się schowam do drugiej szafy, a ty licz. Do dziesięciu!"
Zakrywam więc oczy, nie podglądam! Kiedy kończę liczyć i wołam: "Szukam!" Tosia radośnie wyskakuje z szafy. Dalej zabawa przebiega bez zmian - gromki śmiech, taniec, skoki na łóżku .
Runda następna: "Mamo, teraz razem się schowajmy"
- Hmm, a kto nas będzie szukał?
Tosia po chwili namysłu: "Tatooo! Tatooo! Policz do dziesięciu i zakryj sobie oczy, a ja z mamą pójdę do szafyyy!" Nadchodzi tata. Liczy i na pewno podgląda bo inaczej, skąd by wiedział, że jesteśmy w szafie??
Czas na rundę ostateczną: "Mamo, Tato, teraz wszyscy razem się schowajmy!!"
- Hmm, a kto nas będzie szukał??
Tosia po krótkiej refleksji: Niiikt!!!
Gromki śmiech, taniec radości i skoki po łóżku rodziców, jak zwykle na zakończenie każdej rundy obowiązkowe.
Może ktoś wpadnie się pobawić? Zapraszamy!



środa, 4 listopada 2009

A może poszli do lasu?

W roli lasu wystąpiło Westonbirt Arboretum   i tak Tosia dowiedziała się, że można kolekcjonować nie tylko znaczki ;-)

poniedziałek, 2 listopada 2009

Zaduszki

Wizyta na cmentarzu i wiele pytań, z których wagi Tosia nie zdaje sobie sprawy. Co to są groby? Co to jest cmentarz? Do czego te krzyżyki? Wyzwanie dla rodziców... Na szczęście niejasne tłumaczenie o aniołach, niebie Tosia przyjęła ze spokojem, jak coś bardzo naturalnego. Ufff, sprawdzian z rodzicielstwa odroczono na kolejny rok.