wtorek, 8 czerwca 2010

Przyjęcie u Kippera


Kipper to sympatyczny psiak, jeden z ulubionych bohaterów książkowych Tosi, więc gdy się dowiedziałyśmy, że w bibliotece odbędzie się przyjęcie Kippera (zorganizowane w ramach propagowania czytelnictwa wśród najmłodszych), wiedziałyśmy, że nas tam zabraknąć nie może! Oczekiwanie i przygotowania trwały w nieskończoność. Z pięć dni chyba! Dla trzylatka to wieczoność! Wreszcie nadszedł upragniony dzień i  wszystko byłoby super, gdyby nie to, że wizje przyjęcia pań bibliotekarek i dzieci, które brały w nim udział, trochę się rozmijały... W wyobraźni pań bibliotekarek na przyjęciu Kippera dzieci miałyby cichutko siedzieć, brać udział w zabawach edukacyjnych, grzecznie czekając na swoją kolej, nie odzywac się nieproszone, nie rozłazić się po całej bibliotece i nie dopytywać milion razy: gdzie są balony????
Dziecięca wizja przyjęcia natomiast, zakłada mnóstwo balonów, szalone tańce, niekoniecznie według zaproponowanych przez panie kroków, a gdy powyższe nie zostaje spełnione, zostaje tylko rozłażenie się po bibliotece...
Tosia przebrana za Kippera
(patrz: uszy)

Kipper z nosem na kwintę - balonów nie będzie

 Cała gromadka Kipperów, a balonów dalej nie ma...

Za to był mały poczęstunek, zawsze to jakaś rekompensata za ten brak balonów...

Pod koniec imprezy większość Kipperów odpadła. Nasz Kipper trzymał się dzielnie do końca. Czytania nigdy nie przegapia!

A po przyjęciu Kipper wybrał się na lody i już więcej się nie martwił o te balony...

3 komentarze:

Anik pisze...

hahaha! swietna historia! :)) A z Tosi niezly Kipper jest ;) I wielki minus dla bibliotekarek za brak balonow....

Delie pisze...

Nie znamy tego gościa:)

Impreza bez balonów i mydlanych baniek? Te panie chyba nie mają dzieci:)

Asia, Piotrek, Antosia i Marysia pisze...

Z jednej strony grzech narzekać bo mimo wszystko miło, że myśli się o takich maluchach i podejmuje się jakieś starania, żeby zachęcić ich do czytania i korzystania z bibliotek... Ale dzieciaki naprawdę nie przestawały dopytywać o balony i tańce :-) Może następnym razem powinni to nazwać jakoś inaczej, żeby nie rozbudzać niepotrzebie oczekiwań... ;-)
A Kippera polecamy. Bardzo sympatyczne opowiastki :-)