poniedziałek, 1 lutego 2010

Łódki

Czy ktoś z Was ostatnio robił łódkę z paieru? My robiliśmy nasze jakieś 20 lat temu i nagle trzeba było sobie doświeżyć tę umiejętność bo Tosia zaplanowała na weekend regaty. Pierwotnie miały odbyć się w wannie ale niestety zanim rodzice z pomocą internetu przetrenowali sztukę składania papieru tak, żeby pozostawał łódką przez więcej niż 5 sekund, główna organizatorka zabawy odpłynęła do krainy snów. Bez łódki. W ramach rekompensaty następnego dnia imprezę przeniesiono w plener i wodowania dokonano na prawdziwym akwenie.

 

Tosia swoje papierowe łódki pokochała wielką miłością. Układała je do snu w łóżeczku dla lalek (w którym w sumie jeszcze nigdy żadna lalka nie spała), tuliła, nosiła, a przed wodowaniem każdą czule ucałowała na pożegnanie.  

 

 

W regatach, jak widać brały udział nie tylko nasze papierowe łódeczki. Konkurencja była ogromna!



  
 Łabędzie przypłynęły sprawdzić co to za zamieszanie. Niestety łódki okazały się dla nich niejadalne. Odpłynęły więc rozczarowane.


Tam je widzę! Tam je widzę, tato!

Brak komentarzy: