wtorek, 21 października 2008

Nowy Dzień


Dziecko znowu budziło się w nocy co 20 minut. Mama wstawała do Dziecka, walczyła ze snem - swoim i walczyła o sen - Dziecka. Tata zmieniał Mamę w walce. Dziecko ogłosiło zawieszenie broni o 6.55 i zażyczyło sobie płatki na śniadanko i wierszyk. Tata zadeklarował, że wstanie z Dzieckiem, żeby Mama mogła odespać. Mama, przekalkulowawszy ile snu jej potrzeba aby odespać ostatnie noce odpływa z postanowieniem, że obudzi sie w maju. Tata schodzi z Dzieckiem na dół, czyta Dziecku, opowiada wierszyki, buduje z Dzieckiem z klockow. Dziecko ogląda książeczki, słucha wierszyków, pomaga Tacie budować i zerka w stronę drzwi. "Przyjdzie Mama?" - pyta.


Mama budzi się po godzinie z poczuciem, że naprawdę spała do maja, a mimo to dalej ledwo widzi na oczy. Po krótkich fantazjach na temat transfuzji kawy do krwiobiegu dokonuje rozeznania w czasie rzeczywistym. Jednak jest październik, nie maj, schodzi więc na dół w swetrze.
Dziecko słysząc szelest na schodach porzuca książeczki i klocki i pędem rzuca się do drzwi. "Mama przyjdzie, Mama przyjdzie!" - woła. Roześmiane dopada schodów, klaszcze, podskakuje, wyciąga ręce. Mama czuje jak krew na nowo zaczyna krążyć w jej żyłach, a tętno nabiera tempa. Właściwie już nie potrzebuje kawy i gdyby umiała sfrunęłaby z ostatnich stopni. Nie umie więc po poprostu zeskakuje. Dziecko zaplata ręce na szyi Mamy: "Moja" - krzyczy jej do ucha. Tata całuje Mamę i mówi jej, że ślicznie wygląda. Za oknem leje deszcz. Dziecko domaga się spaceru. Zaczyna się piękny Nowy Dzień.


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

no to pojechalas:)) musi pisalas na swiezo:))
ciocia asia