Brytyjczycy, których spotkaliśmy w Hiszpanii dziwili się, że chcemy zobaczyć Gibraltar. "Przecież tam jest jak w Wielkiej Brytanii, nic ekscytującego!" Taaak, jaaasne. Jakoś w Bristolu małpa nigdy nie ukradła nam z samochodu przekąsek, a i delfin do nas nigdy nie zamachał płetwą w Weston-super-Mare. Tosia jednak wykazała podejście angielskie. Zapytana w drodze powrotnej, co najbardziej jej się podobało, odpowiedziała: katamaran.
Don't be so shy, dolphins! Wołała do nich Tosia. Trochę działało :)
Wiatr we włosach. Z cyklu ulubionych - niedoskonałych zdjęć :)
Namierzyły nas ...
Myśleliśmy, że łaknie pieszczot, a chodziło o słone paluszki ...
Pasażer na gapę
Wygląda jak z mikrofonem ale tak naprawdę to obgryza nam antenę samochodową :)
I my. Jak te małpki :)
Następnym razem pojedziemy tam na dłużej :)
3 komentarze:
Oj, jak miło mi się te zdjęcie ogląda. Tyle wspomnień z tamtego miejsca i obrazów mam w głowie.
A Wasze zdjęcia piękne. To na tle morza i ta łapa na dachu szczególnie mi się podoba:)
Gibraltar!! O tym musisz mi opowiedzieć - koniecznie :) Bo mój M. już kilka razy wspominał, że może by tam uciec z UK... :-O
A wam do twarzy z Gibraltarem ;)
Prześlij komentarz