Zaczęło się od prostej zabawy: co się rymuje ze słowem... , która stała się prawdziwym hitem. Tosia szybko załapała, że ze słowem mąka rymuje się np. łąka, a jak nie mogła znaleźć rymu do jakiegoś wyrazu, wymyślała nowy: garnek? - farnek! wazon? - ślazon! Potem przyszła kolej na zaawansowane rymowanie dwóch wersów; słonko świeci - mucha leci, płynie ryba - dawaj grzyba...itp.
I po paru miesiącach takiej wesołej zabawy Tosia wyrecytowała nam "poemat" własnego (!) autorstwa:
Siedzi Clifford na dywanie
I zajada Tośki danie
Chyba bardzo mu smakuje
Bo dla Tośki już brakuje
A jak się przekonała jak to działa na rodziców i, jak już Ją znudziło powtarzanie co chwilę tego samego "dzieła", to wymyśliła jego dalszą część:
Tata Tośce robi dokładkę
Może bułkę, a może sałatkę?
Ale Clifford znów jej zjada!
Bo to wielki łakomczuszek
Co ma zawsze pusty brzuszek
Spodziewamy się, że przed końcem lata będzie sypała limeryki jak z rękawa, a na Boże Narodzenie podamy do druku jakiś trzynastozgłoskowiec ;-)))
Na zdjęciu bohater poematu - pies Clifford :-) w objęciach Autorki
3 komentarze:
Wow! Jestem pod wrażeniem wielkim. Brawo dla Tosi!
świetna zabawa - i jak widac procentuje! ;))
Ale się Tosia zmęczyła tym rymowaniem!! :)
Dziekujemy za uznanie :-)
Prześlij komentarz