środa, 27 marca 2013

Metoda na poobiednią drzemkę

Wyrzuć przytulanki na podłogę.
Zroluj kołderkę i kocyki.
Połuż się na skotłowanej pościeli, koniecznie na brzuchu!
Wystaw nogi za łóżko.
Smacznie zaśnij.
Ponieważ wszystkie koce masz pod sobą, obudzisz się prawdopodobnie
otulony czyimś szlafrokiem. To będzie bardzo śmieszne. Śmiej się!
 


 

wtorek, 26 marca 2013

Awans

Od statusu szkodnika rujnującego każdą zabawę, poprzez biernego obserwatora, aż do pełnoprawnego, aktywnego uczestnika - tak po krótce można streścić historię awansowania Marii na ucznia w Tosinej szkole dla psów. To chyba też historia stawania się siostrą ... Marysia ponoć nie zamierza spoczywać na laurach i w planach ma objęcie stanowiska nauczycielskiego. Póki co, świetnie się sprawdza jako nieco niesforna, acz przesympatyczna uczennica.
 

 

czwartek, 7 marca 2013

Dzień Książki

Dziś Dzień Książki - dla Tosi Święto o randze porównywalnej do urodzin, zwłaszcza, że szkoła przygotowała na ten dzień wyjątkowe książkowe śniadanie dla dzieci. Mimo niesprzyjającej pogody, godzinę wcześniej niż zwykle przekroczyłyśmy szkolny próg, żeby zasiąść na materacach i zatopić się w lekturze :) W tym roku motywem przewodnim był Piotruś Pan i chyba nikogo nie zaskoczy, że Tosia wybrała przebranie za Tygrysią Lilię? :)
 
Oczywiście nie mogło zabraknąć Marysi w tym ważnym dniu!
Przyniosła nawet swoje książki i nie mogła opędzić się od tłumu wolontariuszy chcących koniecznie jej poczytać.
 



 

środa, 6 marca 2013

Wiatr we włosach czyli pierwszy raz na huśtawce

Oto Maria i jej debiut na placu zabaw :)
Nie jest to może film Oskarowy ale matka bujała pod słońce, operowała telefonem, huśtawką i
jeszcze trzecim okiem obserwowała hasającą Tosieńkę.
 
 
Jak widzicie, wpadła do nas dziś wiosna i oby rozgościła się na dobre bo mamy tu
małą fankę bujania bez czapki :)


wtorek, 5 marca 2013

Jestem taka zadowolona!


Dziś na spacerze spotkałyśmy Pana z Wielką Torbą, który był bardzo miły i dużo się do mnie usmiechał. Nie było by w tym nic dziwnego bo do mnie wszyscy się usmiechają ale Ten Pan dał mi prezent! Była to wspaniała, ogromna, szeleszcząca koperta, którą niestety mama zabrała mi w najlepszym momencie, jak tylko zdołałam kawałek odgryźć ...
 
 
Plan był taki, żeby ryczeć tak długo, aż mama kopertę odda ale ona na szczęście szybko się uczy i zanim wrzasnęłam, mama zrobiła świetną sztuczkę i wyjeła z koperty ... misia!
Moja mama po prostu potrafi zawsze wyjąć coś odpowiedniego we właściwym momencie.
 
 
Miś niestety nie był tak szeleszczący i nie dało się mu odgryźć ani kawałka ale na szczęście miał metkę i guziczki. To uratowało sytuację.
 
 
Miś jechał ze mną po Tosię do szkoły. Kilka razy go wyrzucałam i mama tak śmiesznie kucała, żeby go podnieść! Robiła przy tym bardzo dziwne miny, a nawet zmieniała kolory ... Potem zaczęła strasznie sapać i schowała misia. Znowu miałam wrzasnąć ale akurat przechodził jakiś inny pan uśmiechający się do mnie więc patrzyłam zaciekawiona czy też coś dla mnie będzie miał. Niestety nie. Potem biegło jeszcze dwóch panów, potem jakaś pani z pieskiem i jakieś dzieci. Znudziło mi się to uśmiechanie do wszystkich  więc zasnęłam. Jak otworzyłam oczy byłyśmy już w domu i Tosia mi opowiedziała, że miś jest tak na prawdę od Babci i Dziadka, a ten Pan z Torbą to był listonosz ... Kiedys już mi opowiadała o innym Panu, co daje prezenty. Mikołaj, czy jakoś tak ... Może też go kiedyś spotkamy na ulicy?
Tym czasem, pozdrawiam Babcię i Dziadka! :)