piątek, 30 września 2011

Ostatni tydzień września

Ostatni tydzień września miło nas zaskoczył. Z dna szafy wyciągamy, dawno zapadłe w sen zimowy, letnie sukienki i sandały, a późnym popołudniem znów chodzimy na lody i moczymy nogi w fontannie. I tylko szeleszczące pod stopami liście i mundurek szkolny  na wieszaku przypominają nam, że to nie wakacje.



wtorek, 6 września 2011

Szkoła

5. Września Tosia wstała o 5 rano. Do szkoły miała na 8.55 ale twierdziła, że jest zbyt podekscytowana, żeby zasnąć. I była. Poranek przed naszym pierwszym wymarszem do szkoły był pochmurny i deszczowy ale tuż przed wyjściem przestało padać, wyszło słońce, a na niebie pojawiła się tęcza. Na dobry początek. Matce w ostatniej chwili przypomniało się, że chwila to godna uwiecznienia na fotografii i drżącą ręką machnęła w ostatniej chwili pamiątkowe foto. A potem to już pędem do szkoły, przez kałuże i pierwsze żólte liście pałętające się po chodnikach. 

 W klasie zero, w której naukę rozpoczynają 4 i 5 latki, stawia się na samodzielność. Rodzice odstawiają dzieci na podwórko szkolne, a stamtąd maluchy maszerują samodzielnie do klasy. Ten widok krasnali w szkolnych ubrankach, wędrujących dziarsko przez boisko i natrętne myśli (głupie myśli), czy aby na pewno sobie poradzi ze zmianą kaloszy, czy aby dobrze płaszczyk powiesi, czy ... I tu nastąpiła fontanna łez. Matczynych, bo córka z ogromnym uśmiechem popędziła do klasy. Na szczęście nawet się nie obejrzała i nie zobaczyła rodzicielki w chwili słabości. I obawy o zmianę obuwia okazały się być zupełnie nieuzasadnione bo odbierając Tosię ze szkoły, mama znalazła w jej plecaku, tuż obok czystego ubrania na zmianę, parę ubłoconych kaloszy, a pomiędzy nimi wciśnięty list. List do mamy, od córki, z pierwszego dnia szkoły :) 


czwartek, 1 września 2011

Balony na pożegnanie wakacji

Pierwsze prawdziwe Tosi wakacje, beztroskie, pełne uśmiechu, lodów, chodzenia spać grubo po dobranocce i biegania boso po trawie, właśnie się skończyły. W szafie, w równym rządku wiszą szkolne sukienki i granatowe sweterki, a ich właścicielka odlicza dni, kiedy wreszcie będzie mogła je włożyć i wyruszyć ... w Świat. Tak się właśnie wszyscy czujemy. Powodzenia, Córeczko!