piątek, 9 kwietnia 2010

Matka swojej matki


Wracamy z wieczornego spaceru. Niosę zmęczoną córeczkę na rękach.
-         Mamusiuuu, pobawmy się. Ty będziesz Tosią, a ja Twoją mamą. – zagaduje.
-         Taak? Ale córeczki chyba nie mogą nosić swoich mamuś? Jak myślisz?
-         Wiesz, mooogą. Jak mamusie jeszcze nie urosły, to córeczki mogą je nosić. Możesz mnie nieść. Tosiu.
-         Dobrze. Mamusiu. – Odpowiadam.
Stajemy pod wejściem do bloku. Wygrzebuję klucze z kieszeni.
-         Oj, córeczko! – Odzywa się Tosia tonem upominającym. – Ostrożnie z kluczami bo będzie kłopot jak się zgubią. Podaj mi proszę klucze, ja otworzę drzwi.
Ufff, stawiam swoją Małą Mamusię na ziemi i wręczam jej pęk kluczy.
-         Ale musisz mnie podsadzić – protestuje Mamusia. – Zapomniałaś, że jestem malutką mamusią?? Jak ja urosnę to podsadzę Ciebie.
Drzwi otwarte. Wchodzimy do bloku. Tosia jak zawsze pierwsza rzuca się w kierunku windy. Nagle hamuje z piskiem podeszw.
-         Chcesz wcisnąć guzik? – pyta i nie czekając na odpowiedź dodaje: - Jak nie chcesz to nie szkodziii. Ja nacisnę za Ciebie!
Wchodzimy do domu. Tosia- Mamusia ściąga buty i bluzę. Patrzy na mnie jak się rozbieram i z uśmiechem komentuje: - Oo, jak ładnie sobie sama radzisz z rozbieraniem. – A mnie naprawdę robi się miło, że ktoś to wreszcie docenia, po latach!
-         A kto zgadnie co robimy jak wracamy ze spaceru?? – ciągnie dalej zabawę Tosia.
-         Idziemy do łazienki? – odpowiadam pytająco.
-         Tak! Brawo Tosiu! – chwali mnie córeczka.
W łazience Tosia zarządza mycie rąk i oferuje swojej córeczce pomoc:
 - Siądź sobie wygodnie, a ja Ci pomogę z tym myciem. Oo, taaak, namydlaaamy...
Bezwładnie poddaję się tej czynności i znajduję w tym niekłamaną przyjemność. Małe rączki namydlają moje dłonie, masują, opłukują, znowu namydlają i jeeeeszcze troszkę mydła... (Pół butelki ląduje w umywalce) Ja z błogim uśmiechem patrzę na swoją Małą Mamusię jak otacza mnie opieką, jak delikatnie się ze mną obchodzi, jak żartuje, jak objaśnia łagodnie tajniki używania ręcznika i ostrożnego schodzenia po schodach. Wybiegam myślami w jakąś kosmicznie odległą przyszłość. Widzę swoje wnuki, siebie w bujanym fotelu...
-         Mamooo! – wyrywa mnie z tych rozmyślań.
-         Taak?
-         Mamo, weź mnie na ręce!
-         Już nie jesteś moją mamą?
-         Nie! Teraz jestem autobusem. A ty jak chcesz to możesz być koparką. Chcesz?
Czy chcę? No, ba!

wtorek, 6 kwietnia 2010

Co powie Tosia VII



Mama ucina nożyczkami metkę z koszulki, którą Tosia ma na sobie, Tosia komentuje: Mamo, uważaj tylko na moje ciało!

- Mamo, jaki samochód ma dziadek Janek?
- Renault.
- A dziadzio Gienio jakim jeździ w Niebie u Aniołków?




- Tosiu, nie skacz na krześle.
- Ale to nie jest krzesło! To jest gałąź, a ja jestem wiewiórką i muszę tu skakać!

Wieczór, Tosia leży już w łóżku i mamy za chwilę czytać na dobranoc.
- Mamo, czy możemy dziś poczytać Encyklopedię?
- Encyklopedię???
- Chcę po prostu zobaczyć kręgosłup na obrazku.


Tosia ogląda Wielkanocną Kartkę z życzeniami od dziadków.
Na kartce zające pchają taczkę z pisankami, z których połowa
wypadła im na drogę, a ponieważ faza DLACZEGO?? trwa, drąży temat:
- Dlaczego te pisanki leżą na drodze?
- Bo powypadały zającom.
- A dlaczego im powypadały?
- Bo jechały po wyboistej drodze.
- Po wyjebistej?? A co to jest wyjebista droga???

sobota, 3 kwietnia 2010

Wielkanocne Życzenia


 Dobrych, spokojnych Świąt Wielkanocnych, dużo radości, uśmiechu, odpoczynku, wiosny w sercach i za oknami!


Wielkanocna Manufaktura